środa, 27 lutego 2013

Nawet na tytuł nie mam pomysłu.

Jestem odrętwiała.
Nijak nie mogę poczuć się inaczej i choć żałoba ma ponoć 7 etapów, to ja tkwię w tym samym miejscu. Myślałam, że pogrzeb, rytuał, ceremonia przeniosą smutek na inny poziom, ale tak się nie stało. Nie wiem, czy to z powodu tego co było przyczyną śmierci Lodzi? Tego, że jeszcze przed nami proces tego, który de facto pobił Lodzię na śmierć? Czy może dlatego, że cały ostatni miesiąc to nadal zamykanie spraw, które zostały po jej życiu i tkwiły w sensie fizycznym? Opróżnianie mieszkania, wąchanie i dotykanie rzeczy, dziwne uczucie, że bezprawnie ingeruję w jej prywatność i intymność, bo przeglądam jej dokumenty, rachunki i stare zdjęcia. Odkładanie pieczołowicie wszystkiego na miejsce, wygładzanie z pietyzmem, choć przecież przyszłam po to, żeby wyręczyć Mamę z uporządkowania i uprzątnięcia tych rzeczy, bo mieszkanie trzeba zdać, a nie po to, żeby przekładać bojaźliwie wszystko z miejsca na miejsce. Nie mogę czas dłuższy wykonać niczego konstruktywnego. Długie godziny wpatrywania się w ściany. Oczekiwanie, że - w ten, czy inny sposób - Lodzia przyjdzie.  Potem mieszane uczucia, czy coś materialnego poza zdjęciami zachować, co wyrzucić, co oddać komuś, komu jeszcze mogłoby się przydać. Kilka dni dźwigania pudeł i na plecach worów na oczach zaaferowanych sąsiadów.
I jeszcze moja zapłakana i opuszczona mama. Dorosła mama, która poczuła się jak mała dziewczynka - bez mamy, sierotka.
Myśl o tym, że jak mamy bliskich, to nie zawsze znajdujemy dla nich czas, a potem jak naprawdę odejdą, to strasznie za nimi tęsknimy, choć wcześniej - gdy byli na wyciągnięcie ręki - taka bezbrzeżna tęsknota nie nachodziła nas nigdy, a zwyczajna za rzadko.
Obawa o tych, którzy są z nami. Pytanie jak dużo mamy jeszcze czasu. Co będzie z nami, tymi, którzy zostaną, gdy znów ktoś nas opuści.
Próba skupienia w rozkojarzeniu.

2 komentarze:

  1. Czasu zawsze za mało-ja już mam tę świadomość...
    Wspieram.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś są moje imieniny, co roku to ojciec pierwszy dzwonił żeby złożyć mi życzenia bladym świtem, a internetowa kartka imieninowa już od dwóch dni leżała w skrzynce. Zawsze mnie to wkurzało, dziś po raz pierwszy mi tego brakuje :/

    OdpowiedzUsuń