poniedziałek, 10 października 2011

Rany, tutaj są zwierzęta - akt trzeci Brego.

   Menażeria miała się powiększyć, gdyż ... zapragnęliśmy mieć psa.
   Nawet dość konkretnego, bo czekoladowego labradorka. Plany, plany i czas jakiś nic. Aż nagle, zupełnie spontanicznie, któregoś wieczora siad do kompa i szukamy piesków. Z czekoladowymi nie tyle, że był problem, ale ... mówię do Tolusia: "hej, a pokaż to", a to były biszkoptowe labradorki. Telefon do zamieszczających ogłoszenie (o dość skandalicznej porze) i szybkie umawianie się na następny dzień, że będziemy, że bierzemy i w ogóle nie ma mowy, że nie.
W niedzielny, zimowy poranek wyruszyliśmy pod Częstochowę.
   Brego miał wybrane imię zanim go spotkaliśmy, ale to on wybrał nas. Strasznie się ucieszył na nasz widok, a my na jego widok. Nie było nawet chwili wahania. Wahanie pojawiło się w momencie, gdy właściciel piesków zaproponował nam wzięcie (za darmo) siostry Brego, bo ostatnia z miotu, bo nie wiadomo czy odpowiednio urośnie. Okropnie długo się biłam z myślami. Ona tez prawie wyłaziła ze skóry, żeby z nami iść, a Brego zajmował się nią jak prawdziwy brat. Była faktycznie malutka. Okropnie mi było później, że jednak zwyciężył rozsądek i suni nie wzięliśmy. Za to malutki Brego wyruszył w podróż do domu.


  Przy małym piesku jest sporo roboty, a on jeszcze biedaczek chorował - znowu te przeklęte robale. Flaki Brego odmawiały posłuszeństwa i było parę takich dni, że nawet na cztery ręce i dwie szmaty oraz hurtowe ilości papierowych ręczników nie nadążaliśmy ze sprzątaniem. Do dnia dzisiejszego zapach jednego z płynów do sprzątania wzbudza we mnie mdłości.

   Brego dostarczał i dostarcza nam wielu wrażeń i radości. Mądrala z niego, ale i wariat. Ponieważ ma wiele osobowości z biegiem czasu rozrósł się też repertuar jego imion. Bywa dostojny i dojrzały jak Brego, ułożony i dystyngowany jak Gregor, albo narwany, upierdliwy i zwariowany jak Grześ.

Dziś Brego to przystojny pies.


   Miss Fridrikson pojawienie się Brega nie obeszło. Z niej jest taka cholera, że rzuciłaby się nawet na lwa. Chcesz tu być, to bądź, a ja będę robiła swoje. Brega Miss Fridrikson interesuje głównie w celach - "Ty uciekasz, ja gonię, choć nie wiem, co dalej", albo - "Czemu jesteś taka mała, narwana i tak dziwnie pachniesz?".
Zośka, jak zwykle zniosła rzecz ze spokojem - "Tobie nie wolno włazić na meble, a ja uciekam do góry". Zośka może się poocierać o Brego, ale jak cała sprawa się jej znudzi, to wali Gregora w pysk i odchodzi z podniesionym ogonem. Brego w chwilach, gdy Zośka jest blisko i pozwala się lizać i wąchać, jest szczęśliwy jakby mu kto w kieszeń nasrał, nawet jeśli dobrze wie, że skończy się to mordobiciem. A żarcie kota i tak jest święte, tego nie ruszy. Czuje respekt psia jucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz