Realizując z zapałem hasło jakie brzmi w tytule posta kontynuujemy dzieło zniszczenia pod płaszczykiem naprawiania czyli remont - łatanie. Na "prawdziwy" remont nas nie stać, to sobie improwizujemy i cudujemy. Jedno zrobione, dziesięć spierdolone. Jest super, a my zadowoleni. Hasła towarzyszące: gładź - "suka bladź", grunt to zdrowie, choć pomaluj mój świat, działanie poprzez napszywanie, lej na mur będziesz Aznavour. Przedmiotem działań jest przedpokój, łazienka, defekator oraz druga część pokoju o pseudonimie kiszka wątrobiana. W kiszce części drugiej znajdują się moje książeczki ukochane oraz komputer, takoż psioków posłanie.
Prace są wykonywane w systemie bezstresowym (o co mnie momentami trudno) oraz adagio.
Remont to w sumie nic - sprzątanie po nim, to jest dopiero coś. Daleka piosenka to jeszcze więc - nie spoczniemy ...
nim dojdziemy ... zaśpiewajmy chociaż raz ...
Niech się nie kończy, więcej takich haseł poproszę :)
OdpowiedzUsuńOj tak, aranżacja kiszki trudna bardzo ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia.
Wyluzowanie rzecz święta...
OdpowiedzUsuńno jakbym "Sąsiadów" oglądała:-)))))))
OdpowiedzUsuń