wtorek, 8 maja 2012

Siła fast foodu i inne szczęścia i nieszczęścia.

    Wiele już powiedziano, napisano i nagrano na temat "szybkiego żarcia", że be,że fe, że tuczy i niezdrowe jest. Wiadomo. Jednak, szwendając się tam i ówdzie, natyka się człowiek (ja znaczy) na różniste takie, albo jak robotą przesadnie zajęty jest i nie przyrządził papu i zjeść nie ma co, a ma bebech pusty jak bęben Rolling  Stonesów, to mu się zachciewa i kupuje, i je, i dobrze mu.
Ja niestety lubię to cholerstwo, bowiem siła jego i moc na mnie działa.
Gadzina moja cała też nie podziela obiekcji w stosunku do fast foodu (przynajmniej węchowo, bo im padalcom nie daję, w końcu dbam o zdrowie gadziny zawsze, a o swoje czasem).
Na zdjęciu widać jak mnie oblazły. Tak się posilałam w czasie remontu kuchni.

    Nieszczęście polega na tym, że od poniedziałku będę odbywała szkolenie. Wyjazdowe - dni trzy.


Szkolenie identycznej treści organizowane jest co pół roku, bo trzeba dać ludziom, którzy je prowadzą zarobić. Innych uzasadnionych przyczyn nie znajduję. Broń Broniu, żeby zmieniali treść szkolenia, nadążali za zmianami, a przecież ze względu na szybkie i liczne zmiany właśnie - w zakresie jakiego dotyczy szkolenie - powinni i to często. Niczego się tam nowego nie dowiem, niczego czego już nie wiem, byłam już na takim nie raz, robię to - w czym, mnie rzekomo mają szkolić - codziennie od wielu lat, dokształcając się sama, bo bez tego ani rusz. Nie wolno poruszać tematów ciężkich, ważkich i wątpliwych. Najlepiej nie zadawać pytań, żeby nie wprowadzać szkolących w konsternację. Szkolący na koniec mówią: "Czy są jakieś pytania?" i patrzą po sali obłąkanym wzrokiem z nadzieją, że nikt się nie odezwie. Zresztą wszyscy po posiedzisku od 9 do 18 (z przerwami na kawę) marzą już tylko o tym, żeby się zerwać i uciekać. Można trafić na cudacznych współlokatorów, albo być takim dla kogoś. Jedni wieczorami piją, inni się dodatkowo seksualnie relaksują. No i tak. Klimaty jak dla mnie trudne do zniesienia.
Są jednak szczęścia w tym nieszczęściu, a takie chociażby jak to, że pospać można odrobinę dłużej, gotować nie trzeba, bo jeść dadzą, ani zmywać po tym też nie trzeba. Zatęsknić można za czeredką swoją dosadniej. W zielonym posiedzieć, bo okolica ładna. Na czytanie czasu sporo. A skoro tak, to po raz kolejny przeżyję.

3 komentarze:

  1. Świetna gromadka :)!... A szkolenia to jak konferencje chyba... ;). Ja tam się cieszę bo właśnie i jeść i pospać i połazić... :). (pozdrawiam szczególnie, bo pierwszy raz wpadłam, ale myślę, że nie ostatni).

    (ps. o ile ten zabezpieczasz - wpisywacz kodów usuniesz... strasznie to upierdliwe i uprzykrza zostawianie komentarzy, choć może to być ukryta chęć autora?, coby tych komentarzy jak najmniej było? ;))...)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam pojęcia o zabezpieczaczu, a to z tej przyczyny, że ignorantka ciemna w tym blogowaniu jeszcze jestem. Mam nadzieję, że udało mi się go usunąć.
    Cieszę się z Twojego zajrzenia i do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń