sobota, 4 lutego 2012

Gniazdowanie.

   Ależ ja to nieprzyzwoicie wręcz lubię. Od czasu do czasu dobre jest takie "gniazdowanie".
    Pobudka naturalna, bez niepokojącego i nakręcającego terkotu budzika. Oczy otwieram, ale nie zrywam się natychmiast, tylko błogo przeciągam, pomrukuję, oczy przecieram, patrzę niezobowiązująco to w bok jeden, to w bok drugi, to przed siebie, to kątem za okno, co tam słychać.
Złażę wreszcie wolno, noga za nogą z łóżka i cisnę do kuchni.
A tam kawa pachnąca i z mlekiem - wypijana w szlafroku. Papieros do tej kawy, popalany niespiesznie. Znów łyk kawy. Wzrok ślizga się  leniwie po sprzętach, od ściany do okna i z powrotem. Chłopaki z mordami na moich udach jeszcze dosypiają. Kot zagrzebany w pościeli - póki co nawet nie pomyślał o wyruszeniu do michy. Miss Fridrikson co prawda postukuje miską, żeby się pospieszyć z tym śniadaniem, ale dalej popijam kawę, bo jak mawiała w takich razach moja Mamełe: "Pomału, pomału, z głodu jeszcze nikt w portki nie nasrał".
Spokój zewnętrzny, spokój wewnętrzny.


Spacerek z psami, co tam, że jest -27.
Potem cała gadzina dostaje śniadanie, a ja patrzę jak wcinają i popijam, jak to mówią w "Trójce", herbatę malinowską.
Bez zwyczajowego w takich razach zmęczenia, poddenerwowania i pośpiechu krzątam się jak kwoczka i oporządzam gniazdko, to pościel zmienię i wyobrażę sobie jak miło będzie wieczorem zanurzyć się w świeżej, sztywnej i pachnącej. To kurze zetrę, odkurzaczem pochałasuję, podłogi zmyję. Z daleka dobiega szum nastawionej wcześniej pralki. Obiadek zacznę gotować i nawet skończę.
No pięknie.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że już tyle zrobione, a tak dużo jeszcze dnia zostało i wieczór potem miły będzie, a książki czekają, a gazetka niedoczytana, a blogi do poczytania.
What a wanderful, beautiful world.
A ptaszka, to nie bez kozery takiego wybrałam, bo z panieńska tak mam.

2 komentarze:

  1. Uprawiam gniazdowanie codziennie. :)) A przynajmniej staram się. Lubię kiedy jest niespiesznie. Nie znoszę wczesnego wstawania do pracy, chociaz sama budzę się wcześnie. Ale to cos zupełnie innego, prawda?:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie. Ilekroć wiem, że mogę bezkarnie dłużej pospać, to zawsze wtedy budzę się wcześnie, ale zawsze spokojna, zrelaksowana i wypoczęta. Racja, to coś zupełnie innego - jeden świt do drugiego świtu całkiem niepodobny.

    OdpowiedzUsuń