poniedziałek, 21 listopada 2011

O mamełe!

  Tak się jakoś wyprułam. Niby nic, bo często i gęsto dzieje się więcej i kręcę się bardziej niż gówno w przeręblu, ale to chyba ten czas, że znoszę mniej i gorzej.
Staję na przykład przed lustrem w łazience, pochylona lekko nad umywalką, szoruję zęby i zatyka mi się coś w zwojach mózgowych, że już nie wiem czy robiłam w życiu cokolwiek innego poza staniem przed umywalką, czy ja myję te zęby przed pójściem spać, czy przed wyjściem do pracy, czy jest poniedziałek, a może jakikolwiek inny dzień i czemu doznaję permanentnego deja vu, wieczna latanina przy tym samym jeno z permutacjami.


   Wszystkim już przedświątecznie odbija, co ma ten skutek, iż Filary Rodziny, jedna z racji wieku, a druga schorzeń kręgosłupa, wymagają "wylizania" każdego zakamarka swoich chałup, co niniejszym czynię.
Dłonie mam jak siekana wołowina.  Przez tydzień wyglądałam jak Fantomas, bo kciuk prawej dłoni kompletnie mi zesztywniał od lepienia pierogów. Nawet nie byłam w stanie policzyć ile tego cholerstwa zrobiłam, w każdym razie trzy kilo mąki poszło (na szczęście Toluś dzielnie pomagał - robiąc mistrzowskie ciasto). Obdzieliłam pierogami Filary i sami napychaliśmy się niemiłosiernie przez parę dni.
   Do tego zebranie rodziców w szkole Fasolki i jej karta ocen oraz dni nieusprawiedliwionych nieobecności - no porażka. Kolejna (która to już) poważna rozmowa i kwas zasadniczo, bo ona wszystko rozumie, ale co mi z takiej rozumiejącej-niepraktykującej.
   Muszę się jakoś zrekonstruować, przeprowadzić "wannową" renowację. Walnę sobie kąpiel z pianką, poczytam, otrzepię czerep. Zwolnić trzeba, nie tyle fizycznie co psychicznie, bo w głowie mi się zrobił natłok i galopada, myśli natrętne i niechciane, zakręcona jak ruski termos być nie chcę, bo wszystko mi się zlewa w jedną breję i dni mi się gubią.
No to stop.

2 komentarze:

  1. To taka norma:)) Brejowatość mózgu i galopada zgubnych myśli. Trzeba się teraz bardzo namęczyć żeby umiec czerpać przyjemność z prostych rzeczy - że pasta do zębów ma fajny zapach, albo że słońce taki fajny cień rzuciło, że śmiesznie deszcz w kałużach pluszcze czy też zabawnie nam sie siorbnęło przy obiedzie. Proste przyjemności, codzienne radości - to potrafi ochronić przed szaleństwem dnia wymagającego, a ostatnio każdy dzień takim bywa.
    Fasolom zdarza się wychodzić z kretych ścieżek na autostradę w wieku póxniejszym, kiedy wreszcie znajdują to co je w życiu kręci.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta racja - jeśli chodzi o piękno rzeczy i zdarzeń zwyczajnych, ale niezwykłych i o urok prosty, choć nie po prostu. Dziękuję za przypomnienie, bo przecież właśnie o to w życiu chodzi. Faktycznie można się zatracić w bieganinie i pogubić. Wracam na właściwe tory.

    OdpowiedzUsuń